Przejdź do treści
25 Aug 2025 12:59 PM

Galicja Gravel Race 2025 - czyli 335 km, kompilacja kryzysowa i niespodziewane zwycięstwo


Tegoroczna Galicja to mój drugi raz na Podkarpackim Festiwalu Gravelowym. Rok temu wygrałem Łemko Gravel na dystansie 250 km, więc teraz spróbowałem Galicji - podobno łatwiejszej i szybkiej, na pewno płaskiej. Drugi raz przekonałem się, że to absolutnie genialna impreza gravelowa: nocleg przy starcie i mecie (z wyżywieniem i nielimitowanymi czipsami), klimat od rana do wieczora i możliwość patrzenia, jak inni finiszują styrani (pod warunkiem, że samemu się nie doczołgasz na metę o świcie, tym razem znów mi się udało).

Pierwszy raz w życiu przejechałem ponad 300 km. No i wyszło na to, że jeszcze mnie za to nagrodzili. No, ale sielsko nie było i znów nie spodziewałem się, że z technicznych i mentalnych kryzysów wyjdę suchą stopą (albo w ogóle, że żywy). 

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon


 

Gdzie? (To jest fragment nieobligatoryjny, sam lubię wiedzieć, gdzie jeżdżę)


Galicja Gravel Race to jazda przez Podkarpacie - krainę, w której szutry ciągną się kilometrami pośród ogromnych lasów i surowych pól. Na trasie wpadasz raz w gęstwinę, gdzie między jodłami i bukami można zapomnieć, że istnieje cywilizacja, a chwilę później jedziesz przez otwarte pola, na których wiatr potrafi wyssać całą radość z życia.

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Podkarpacie dało mi uczucie ulgi, kiedy wpadałem z odsłoniętej drogi w las i pokazało niekończące się szutry, które raz jadą się jak marzenie, a raz jak kara boska.

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Pooglądałem wioski, w których czas zatrzymał się gdzieś w latach 90. i mijałem hurtowe ilości bocianów w trawie. Generalnie to: jest płasko, zielono i czuje się wolność.

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Start i pierwsza awaria

Start wszystkich czterech dystansów odbywał się razem (dwa dystanse Łemko: 250 i 450 km, oraz dwa Galicji: 335 i 500 km). Po starcie, kilku atakach oraz rozdzieleniu tras Łemka i Galicji, uformowała się kilkuosobowa grupa, z której większość jechała ten sam dystans co ja. Tempo jakbyśmy jechali 30 km, a nie 300+ i szarpania po uszy. Już czułem duży dyskomfort, a mówimy przecież o pierwszych minutach. 

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Trzymałem się jednak czołówki do momentu, aż z przedniego koła zeszło mi powietrze, czyli niedługo, bo jakoś z godzinę. Tydzień wcześniej, jadąc w Szutrozie, rozszczelnił mi się przedni tubeless, założyłem dętkę TPU i nie zmieniałem nic na ten start. Więc tym razem scenariusz podobny, znowu mamy defekt. Przebita dętka, grupa odjechała i zostałem sam. 

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Zmiana dętki poszła mi sprawnie (na szczęście wszystko zagrało), ale morale spadło, nie napawała mnie radością perspektywa kilkunastu godzin samotności. Postanowiłem zrobić to, co tylko mogłem, czyli zacząć jechać równym tempem od teraz aż do mety, licząc, że coś jeszcze z tego będzie, nawet jeśli nie pod kątem sportowym, to pod kątem doświadczenia. Sprawdziłem na trackerze i zobaczyłem, że grupa odjechała mi na  3-4 km (myślę, że straciłem ok. 5 minut).

 

Do 200. kilometra na spokojnie

W okolicach 60. kilometra dojechałem do dwóch zawodników z dystansu 500 km, którzy usiedli mi na koło i tak sobie razem jechaliśmy (powiedziałem, że nie oczekuję od nich wychodzenia na zmianę, mieli przecież kilka godzin wysiłku więcej niż ja). Zawsze przed startem mam nadzieję, że nie będę jechał sam, razem z innym człowiekiem jest zdecydowanie raźniej. 

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Dwadzieścia kilometrów dalej zostałem z jedną osobą. Szybkie tankowanie wody w Stokrotce i tak jechaliśmy aż do pit stopu na 200 kilometrze. Było dobrze: moc 265 W, średnia prędkość OK, różnica do liderów nie zwiększyła się. Gdy wjeżdżałem na pit stop, prowadząca grupa (czwórka) właśnie z niego odjeżdżała. Dolałem wodę i ruszyłem prędko za nimi, wiedząc, że jestem dość blisko, ale wciąż profil trasy sprawia, że jadąc w grupie można sporo zyskać. 

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Zbombiłem 

Kilka kilometrów po pit stopie przyszła ściana. Moc z dwóch godzin po pit stopie wyniosła 219 W, momentami ciężko było kręcić nawet 200. Z trybu „ścigam się” przeszedłem w tryb „niech mnie ktoś teleportuje do mety”. Tracker niby pokazywał, że czołówka jest 1-3 km przede mną, ale realnie nie byłem w stanie nawet myśleć o podgonieniu. Mentalnie trochę siadłem.

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Zmartwychwstałem

I tak się dramatycznie jechało, aż przyszedł jakiś niespodziewany zwrot akcji. Na 270. kilometrze, taki urypany sprawdziłem, jak plasuje się moja pozycja i okazało się, że jakimś cudem zacząłem się zbliżać do grupy prowadzącej. Fiizycznie i mentalnie nagle żywy. Cud, no bo co innego? 

Zdecydowanie przyspieszyłem i gdzieś na 280. kilometrze minąłem liderów. Jeden z zawodników, który finalnie zajął drugie miejsce, zabrał się za mną i jechaliśmy tak do 310. kilometra, kiedy ostatecznie mu odjechałem i już nie czekałem. Zmartwychwstanie stulecia, na ostatnich 50 kilometrach czułem się jak nowy człowiek, można powiedzieć, że było po prostu bardzo przyjemnie. 

Przez większość wyścigu raczej myślałem, że ten pociąg zwany podium już odjechał, a jednak na metę wjechałem pierwszy po 11 godzinach i 17 minutach, ze średnią 29,7 km/h (249 W avg, 260 W NP).

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Co myślę?

Myślę, Galicja Gravel Race to taki wyścig, który uczy pokory. Niby płasko, niby szybka trasa, a w praktyce wychodzi, że cierpieć można w tylu konfiguracjach, że człowiek zaczyna je katalogować. Na początku stres, potem samotność, później bomba i na końcu ten absurdalny moment, kiedy nagle noga zaczyna kręcić jakby ktoś podmienił tkanki.

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

To też impreza, w której widać, jak wielką robotę robi atmosfera. Nawet jak masz ochotę rzucić rower w krzaki, to świadomość, że za chwilę na mecie ktoś będzie kibicował, daje kopa. I w sumie to jest największa siła Galicji: nie tylko dystans, nie tylko teren, ale ten cały miks aspektu społecznego z upodleniem się i lądowaniem na miękkim gruncie, gdzie jest się zaopiekowanym i radość przynosi wspólne przebywanie (i dużo darmowych czipsów).

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Oczywiście człowiek w trakcie jazdy obiecuje sobie, że „nigdy więcej takiego dystansu”, ale niestety znam siebie i mogę pomachać do organizatorów - zobaczymy się jeszcze nieraz! Masochista.

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Emerytowany Freak 1.0

Był to ostatni start (przynajmniej w najbliższym czasie) na „starym” Freaku. Przejechał ze mną łącznie 20 500 km od czerwca 2024 do lipca 2025. Ścigałem się na nim jakoś około 15 razy. Mam nadzieję, że wybaczy mi całe cierpienie i to, że wymieniam go na lepszy model. 

 

Galicja Gravel Race 2025 by Kasper Tochowicz - Accent Freak Carbon

 

Freaka 2.0  miałem już od dwóch tygodni, ale uznałem, że to zbyt długi dystans, aby ryzykować zmianę sprzętu i ustawień (nawet jeśli pozycje są bardzo zbliżone). Trzymam kciuki, żeby przyniósł mi tyle samo (albo więcej) szczęścia i prędkości, co poprzednik. 

 

fot. organizator / Paweł Podraza - @Daddy_Cycling